sobota, 1 marca 2014

Chiński Nowy Rok

Dzisiaj trochę odgrzewany kotlet bo od Chińskiego Nowego Roku minęło już trochę czasu. Bardzo przepraszam za tak dłuuuga przerwę, ale miałam ostatnio dużo na głowie - egzaminy próbne, później ich poprawki, moja wizyta w Polsce i tak jakoś czas się rozpłynął. Jednak o obchodach Nowego Roku muszę napisać. :)

Kolacja odbywała się w niedziele wieczorem w budynku, w którym zazwyczaj prowadzone są zajęcia z gotowania/designu itd. Całość została pęknie udekorowana na czerwono  ( w Chinach kolor szczęścia, powodzenia, miłości) Drugim elementem przewodnim był koń, w końcu rozpoczęliśmy rok konia.


Jak widać na zdjęciu powyżej było bardzo mało miejsca - w sumie moje koleżanki z Chin podjęły się wyzwania przygotowania kolacji dla ponad 80 osób! Tak wiec stoły były poustawiane dość ciasno. 

Przy moim stole na 10 osób było 6 Chinek do tego ja i nauczycielka angielskiego i jej dwóch synów (7 i 13 lat) Atmosfera była bardzo miła i dowiedziałam się, że moja nauczycielka podróżowała dookoła świata przez 6 miesięcy :) (zazdroszczę, zazdroszczę!) 

Na stole stało menu - w dwóch językach, chińskie czipsy i pyszna zielona herbata.


Wszystko było nieziemskie i naprawdę w niemałych porcjach ! (mimo, że czasami nie jadam mięsa tutaj się nie hamowałam :D ) Moimi trzema top top była wieprzowina słodko - kwaśna, mięciutka, delikatna, bardzo aromatyczna. Kurczak z jajkiem w sosie sojowym. Bardzo ciekawe danie. Kurczak był gotowany w sosie sojowym z całymi, nieobranymi jajkami. Przez co te nabrały fantastycznego koloru i aromatu. Zdecydowanie pyszne! Ostatnia rzecz, której nie mogłam się oprzeć był smażony makaron sojowy z kapustą podany na ostro - genialne połaczenie. W dodatku zdrowe, niskokaloryczne (może poza smażeniem :)) Oczywiście poza moimi faworytami wszystko była bardzo dobre, smażony ryż, pierożki czy ciastka z ryżu (nie słodkie, bardziej słonawe) Jedna z zup, którą szykowała moja koleżanka z roku wyglądała przepięknie ( i tak smakowała)

Ona jedna sama przygotowała ponad 80 porcji takiej zupy ! 
Później dwie dziewczyny krótko opowiedziały o tradycji chińskiej, o obchodach w ich domach i na zakończenie zaprosiły nas do zagrania w głuchy telefon po chińsku - nie jest to łatwa zabawa, ale jakoś daliśmy radę!

Na koniec wjechał tort (przepraszam za słaba jakość zdjęcia ...) 

Wiem, że przygotowanie dekoracji i ciasta zajęło ponad dwa dni, ale trud sie opłacił tort prezentował się świetnie. Jak by tego było mało każdy na koniec dostał malutką torebeczkę z wróżba i chińskimi cukierkami - podobnymi do naszej mamby :



Tutaj torebeczka od wróżby i cukierków a obok karteczka, która wisiała na moich drzwiach w niedziele rano.

Dzisiaj byłoby to na tyle,
Do usłyszenia 
Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz