Pojechałam więc metrem na stacje London King's Cross, z której ruszał mój pociąg do Cambridge. Wsiadłam do pociągu, ujęcia z Harrego Pottera nie pokazują prawdziwego oblicza dworca, w rzeczywistości jest trochę brudniejszy i nigdzie nie widać ekspresu do Hogwartu. Wracając do mojej podróży, zrelaksowana wsiadam do pociągu i wyjmuję telefon, żeby napisać do mojej guardianki (Najwspanialszej osoby na świecie, która zgodziła się mnie przenocować w Cambridge) Próbuję wysłać smsa, który z jakiegoś powodu ni chce się wysłać. Koniec końców, pani siedząca na przeciwko zgodziła się pożyczyć swój telefon (miała włączony bardzo irytujący słownik angielski wiec mój sms wyglądał mniej więcej tak jestemwpociagu.niedzialamitel.przyjezdzamo20.34 - nie udało mi się odkryć jak inaczej oszukać słownik, więc musiałam obejść sie bez spacji, generalnie to, że moja guardianka zrozumiała o co mi chodzi graniczyło z cudem, ale dodało mi otuchy :)) Później było już z górki, rozpakowałam się i wieczór minął mi na rozmowie z Natalią (moja guardianką.) W sobotę zwiedziłam Cambridge, w tym trzy najbardziej znane College (St John, Trinity i Kings). Każdy college ma przepiękną kaplicę i dziedziniec.
Tutaj widok na Kings College |
Pierwsze zdjęcie z kaplicy. |
Przecudne sklepienie i witraże w kaplicy. |
Dziedziniec Trinity College |
Przepiękny dziedziniec Trinity College ze znaną fontanną. |
Zjadłam lunch w studenckiej stołówce:
a potem napawałam się pogodą (podczas mojej wizyty było z dobrych 20 stopni i słońce), upiekłam na podwieczorek brownies, na kolacje zdecydowałyśmy przyrządzić wegetariańską chińszczyznę - mhmm aż sie głodna zrobiłam.
A później znowu rozmowy do późna. Niedziela minęła błyskawicznie, msza, obiad tym razem na mieście, znowu chińszczyzna, również przepyszna, podana w bardzo fajny sposób - 2 miseczki, miska ryżu i dwa talerzyki, jadłyśmy słodkiego kurczaka z nerkowcami i cienkie plasterki wołowiny, które po usmażeniu były bardzo chrupiące - obie potrawy godne polecenia. I tak nakładasz sobie do swojej miseczki ryż a na to mięso, jest to na prawdę wygodny sposób, można spróbować każdego dania (szczególnie jeśli idzie się dużą grupą znajomych) i nie ma problemu z próbowaniem i wyjadaniem jedzenia innym z talerza :) Później droga powrotna, przesiadka w Londynie poszła mi bardzo sprawnie, że nawet starczyło mi czasu na kupienie wody i ciastek na dworcu :)
Do usłyszenia
W