sobota, 18 stycznia 2014

Pogoda

Dzisiaj tak jak sam tytuł podpowiada fakty i mity na temat angielskiej pogody z mojego pięciomiesięcznego doświadczenia.

1. Ciągle pada - fakt i mit w jednym to znaczy do listopada padało bardzo rzadko. Rzadziej padało tutaj niż w Poznaniu. Natomiast teraz (od mojego powrotu po Świętach) pada prawie cały czas. Kilka razy w nocy padało tak głośno, że nie dało się spać (uroki okna dachowego). Pada grad, pada deszcz i przez znaczną część dnia. Gdy rozmawiam na skype czasami pada tak mocno, że nie da się rozmawiać ze względu na hałas

2. Ciepła zima - zdecydowanie fakt. (Chociaż warto mieć na uwadze, że mieszkam w południowej części Anglii). Mimo, że za Polską pierwsze przymrozki u mnie cały czas jest z 10 stopni. Czasami pewnie nawet więcej. dziewczyny na wf (który mają na dworze) cały czas ubierają spódniczki (takie jak do gry w tenisa) i nie zamarzają wiec myśle, ze ejst to dostateczny dowód.

3. Zimne lato - mit. Tak jak ans uczą zima powinna tutaj być ciepła a lato chłodne, w tym roku nawet we wrześniu było naprawdę gorąco. I mając na myśli gorąco mowie o temperaturze z 3 na przodzie.

4. Ciemno i ponuro - Niestety fakt, tak jak pisałam w punkcie 1. obecnie gdy pada i pada na dworze jest ciemno. Chociaż wiem, że tak samo jest w Polsce - uroki zimy. Gdy wstaję to ciemno, gdy kończę szkołę to ciemno. Podczas dnia jaśniej co nie oznacza jasno. Ale mam nadzieję, że za jakiś czas jasność będzie trwała coraz dłużej.

5. Nie ma śniegu -  w tym roku jeszcze nie padało, natomiast w ubiegłym było ponoć całkiem biało. Co osoby mieszkające w akademiku cieszy podwójnie bo gdy napada śnieg nie ma jak dojechac do szkoły więc zajęcia są często z tej okazji odwoływane.

6. Wiatr - zdecydowanie fakt. Wieje bardzo dużo, co samo w  sobie oziębia temperaturę, która poza tym nie jest wcale niska. Podczas jednej z przerw gdy byłam w Polsce na południu powaznie wiało i po powrocie słyszałam o poprzewracanych drzewach, które zagrodziły drogi czy poniszczyły domy.

To chyba na tyle
Do usłyszenia,
Weronika

Ps w poniedziałek i wtorek czekają mnie próbne egzaminy... Hmmm. Dostałam też rozpiskę oficjalnych egzaminów w maju i w czerwcu czeka mnie ich 15 w tym ustny francuski już 27 marca!

sobota, 11 stycznia 2014

Spóźnione podsumowanie roku 2013

Na wszystkich blogach/kanałach na youtubie pojawiają się podsumowania ubiegłego roku, długo nie mogłam się na to zebrać, ale jednak, dużo się u mnie pozmieniało i myślę, że warto by było co nieco napisać.

1. Podjęłam trudną decyzję o wyjeździe do obcego kraju pozostawiając bliskich w Polsce (poza moją siostrą, która sama wyjechała na studia do Danii :)) Jak się z tym czuję pisałam już nie raz, bywa ciężko.

2. Samodzielność. Nie da się ukryć, że zaczęłam na nowo rozumieć słowo samodzielność i to co ono oznacza w praktyce. Nie tylko to, że sam decydujesz co kiedy i jak robisz ( oczywiście w granicach regulaminu akademika) Od rzeczy tak przyziemnych jak pranie, prasowanie (we wrześniu prasowałam wszystko nawet skarpetki, teraz ograniczyłam się do koszul :)). Po rzeczy poważniejsze jak trzymanie paszportu, kart kredytowych, pieniędzy. Kupowanie biletów na samolot/pociąg. Przesiadki w Londynie, samotne podróże samolotem, robienie odprawy przez internet. Okej, nie są to rzeczy trudne, ale wierzcie mi nie jest wesołe bycie dorosłym.

3. Moja przyszłość. Baaardzo dużo myślę o mojej potencjalnej przyszłości; studiach, pracy, kraju, w którym chcę żyć, może kiedyś założyć rodzinę, mieszkać tam na stałe. Myślę o tym jak bym się czuła gdyby moje dzieci nie mówiły po polsku. Jednym słowem dużo myśli, zamiast skupić się na nauce. Ale coś tam jednak wymyśliłam: Chyba nie chcę studiować na Oxbridge - sorry, ale nie jestem na tyle genialna, żeby tam przeżyć i mieć życie a jednak chciałabym je mieć. Że szkoły żeńskie chyba nie są do końca dla mnie :D Że co smutne (albo i nie) edukacja nie jest dla mnie najważniejsza - uwielbiam psychologie, naukę języków (francuskiego, norweskiego, angielskiego czy jakiś słówek po kantońsku), biologia też mnie fascynuje (na pewno jej część), ale poza tym myślę, że większym celem w moim życiu jest bycie szczęśliwym, poznawanie innych kultur, pomoc ludziom, ale też rozwijanie się jako aktor ( w Polsce brałam udział w dość licznych projektach, tutaj trochę nie ma z czego pod tym względem wybierać- konkurs poetycki - jedyny wygrałam wiec jak widzicie konkurencja mała :D) A poza tym koszmarnie brakuje mi mojego piekarnika, spędzenie w kuchni pół dnia na ucieraniu kremu, mieszaniu w garnuszku itd, jednak godzina raz w tygodniu to nie to samo... :)

4.Tu będzie więcej pozytywów - Poznałam inne kultury, inne języki, inne spojrzenie na życie. Tego, że bariera językowa istnieje, ale tylko od nas zależy na ile gruba ona będzie. Że można jeść śniadanie w 6 osób każda z innego kraju i organizować konkurs na najgłupszą historię bez pointy. Wiem też, że można nie wiedzieć że Edynburg to stolica Szkocji , że tiramisu to włoski deser. Że można obchodzić Boże Narodzenie wychowując się i mieszkając w środowisku, które nie ma pojęcia kim był Chrystus. Ale co jest naprawdę ważne uświadomiłam sobie, że niektórzy a nawet całkiem liczna grupa 'niektórych' może uważać mnie za ignoranta  w dla nich podstawowych sprawach. Że to co dla innych ludzi jest oczywiste dla mnie może takie nie być. I wiecie co jeszcze odkryłam, że to jest fantastyczne!

5. Poprawiłam angielski. Niezaprzeczalnie, moja płynność mówienie jest o niebo lepsza niż pół roku temu, zrozumienie i pisanie też się na pewno jest lepsze. Ale co najważniejsze czuję się z angielskim dobrze i przestaje mi mówienie i myślenie w tym jezyku sprawiać problemów.

6. Nie jem mięsa. Czasami. Ale dobrze się z tym czuję i na tyle ile obserwuję jestem zdrowa.  Mięso jem jak jestem w Polsce, poza tym raczej nie, bo smaczniej u mnie w szkole jest bez mięsa a i zawsze chciałam spróbować takiej diety.

7. Ćwiczyłam lacrosse i rugby. Podobało mi się, rugby nawet bardzo niestety ze względu na moje drobne problemy ze wzrokiem rugby musiałam pożegnać. Ale ćwiczyłam, nie żałuję i cieszę się, że miałam taką okazję.

8. Najlepszy weekend w Anglii? U mojej opiekunki w Cambridge, gdzie jadę znowu za 2 tygodnie :)

9. Kilka postanowień noworocznych:
-W końcu poważnie zacznę uczyć się norweskiego!
- Jeśli się uda pojadę w wakacje do Oslo zobaczyć jak ta 'moja' Norwegia wygląda i smakuje w rzeczywistości :D (Bilety za 30 zł tylko sprawiają, że to grzech tam nie pojechać )
-Spróbuję couchsurfingu - wypróbowane przez kuzynkę, a mnie coraz bardziej kusi - jeśli dojdzie do skutku na pewno możecie spodziewać się dużej relacji.
-Pojadę do Warszawy z przyjaciółkami i wreszcie zobaczę muzeum Kopernika! (zbieram się na to już 2 lata )
-Postaram się być szczęśliwa i nie przejmować się tym czego oczekują ode mnie inni, ale to co sprawia mi radość (wyjątek może zrobię dla rodziców, których zawsze grzecznie słucham :))
-Postaram się spotykać z przeróżnymi ludźmi, bo każdy ma do zaoferowania dużo ciekawego!

Do usłyszenia
Weronika :)