niedziela, 2 marca 2014

Epicureans

W sobotę w męskiej szkole, w pobliżu, była organizowana formalna kolacja - "Epicureans". Jak sama nazwa wskazuję motywem przewodnim miało być dobre jedzenie. Jako, że uważam się za wyjątkowego łakomczucha i łasucha, jedzenie mnie nie zachwyciło... Było dobre, całkiem smaczne, ale chyba spodziewałam się czegoś WOW a takiego posiłku nie dostałam.

Kolacja była organizowana przez szkołę męska, w miejscowości przy której leży moja szkoła. Zostały zaproszone dwie szkoły żeńskie - moja i druga równie pobliska. Z mojej szkoły pojechało 5 dziewczyn. Pierwsze co na mnie zrobiło wrażenie to naprawdę przepiękny budynek, albo raczej kompleks budynków w której znajduję się szkoła męska. Przypomina Hogwart, wierzcie mi, stary budynek, o estetyce zamku, dużo obrazów oprawionych w złote ramy, stoły ze świecami żywcem wyciągnięte z serii o Harrym Potterze. Na samym początku zaprowadzono nas do biblioteki gdzie można było poczęstować się winem i zapoznać z pozostałymi uczestnikami (w sumie było około 40 osób). Po kilkunastu minutach przenieśliśmy się do sali jadalnej gdzie zastawione były dwa długie stoły. Każdy usiadł na wyznaczonym miejscu. Ideą tych spotkań jest poznawanie nowych ludzi przez co osoby z jednej szkoły były rozsadzone ( na ile się dało) a siedzieliśmy w taki sposób, że każda dziewczyna miała chłopaka zarówno po swojej prawej, lewej jak i na przeciwko. Kolacja składała się z 3 dań - przystawki, dania głównego i deseru. I na każde danie chłopcy zmieniali swoje miejsce o 2 krzesła, tak wiec każdą część posiłku spędzało sie z kompletnie innymi ludźmi. Na początku czułam sie trochę skrepowana - jako, że druga szkoła żeńska jest znacznie bliżej szkoły męskiej większość osób znalo się, przynajmniej z widzenia. Ale później stwierdziłam a co mi tam i porozmawiałam o naprawde ciekawych rzeczach. Tata jednego z chłopaków pracuje w Indonezji przez co on sam spędza tam tą część roku kiedy nie jest w szkole.Dla mnie to jest tak niecodzienne i trudne do wyobrażenia! Fajnie było też poprostu porozmawiać o tym co kto chce studiować. To co różni anglików od moich polskich znajomych to to, że osoby w takich prywatnych szkołach często nie muszą martwić się w żaden sposób o finanse i myślą o studiowaniu na przykład filozofii i w żaden sposób nie jest to komentowane późniejsza praca w macdonaldzie. :) Mam nadzieję, że polscy uczniowie też w pewnym momencie bedą mogli wybierać studia, które ich naprawdę pasjonują a nie dadzą pewną pracę, ale dzisiaj bez takich ciężkich przemysleń!

Czas na jedzenie, przystawka składała się z galartu z łososiem i krewetkami na musie jogurowo-majonezowym i koperkiem, do tego podano chlebek. Danie główne, moim zdaniem, wypadło słabo, ponieważ podano kurczaka z ziemnakami, sosem odrobiną gotowanej marchewki i 2 szparagami. Jak już pisałam nie było złe, ale spodziewałam sie chyba czegoś bardziej wykwintnego. Na deser była rolada bezowo-śmietanowo-toffi-orzechowa z sosem czekoladowym - uważam, że przynajmneij o jeden smak za dużo, ale wszyscy moi sasiedzi pochłonęli deser w kilka minut. Zapomniałabym napisać, do każdego dania mozna było wypić kieliszek wina - biełago lub czerwonego. Po deserze była krótka przemowa - taka głównie o niczym i żeby cieszyć się życiem - w końcu filozofia Epikura :) a do tego podano sery, herbatę (oczywiscie  mleko i cukier były na stole) winogrona, oraz porto. Tak wiec sumując alkohol: 4 kiliszki wina na osobę + porto - przypominam, że oficjalnie była to kolacja dla mojego rocznika, czyli dla osób w wieku 16-17 lat.

Podsumowując było miło, można było poznać ciekawych ludzi, porozmawiać z rówieśnikami i zjeść dość smaczny posiłek. Nie żałuję!

Do usłyszenia
Weronika

Ps Epikur na zakończenie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz