czwartek, 12 września 2013

Za czym nie tesknie

Od mojego przyjazdu mija właśnie tydzień. Zanim tutaj przyjechałam żyłam w przekonaniu, że skoro jestem świadoma tego, że będę tęsknić za rodzina, przyjaciółkami i szeroko pojętym normalnym życiu w Poznaniu to dam sobie dobrze z tym rade. Prawda jest taka, że już zaczęłam odliczać dni do pierwszego przyjazdu do Polski, nie dlatego, że jest mi tu źle, niedobrze i mnie bija, ale dlatego, że najnormalniej w świecie cały mój świat został odwrócony o 180 stopni. Z tego powodu stwierdziłam, że zamiast rozpaczać nad sobą rzeczami utraconymi ( których wbrew pozorom jest całkiem dużo) stworze listę rzeczy, za którymi NIE TĘSKNIE.

1. Poranne wstawanie. Rozpoczynanie lekcji o godzinie 7.30 i dojazd który w najbardziej sprzyjających okolicznościach, braku korków zajmował mi 45 minut powodował, że dzień zaczynał się bardzo wcześnie. Dlatego rozkoszuję się możliwością wstawania około godziny 7.00 czasu angielskiego (czyli polska 08.00)

2. Autobusy i tramwaje! Komunikacja miejska wiecznie spóźniona, szczególnie wtedy gdy mój zapas czasu silnie się kurczył. Co mnie szczególnie irytowało to wiecznie śmierdzący tramwaj numer 6. Niezależnie od pory dnia czy nocy, jeśli jedziesz poznańska 6 gwarantuje Ci, że nie będziesz wspominał tego doświadczenia najlepiej. A byłabym zapomniała ruch wahadłowy na moście dworcowym (odcinek, który według planu powinien zająć 2 minuty rozciągał się do 10-15!)

3. Poczucie zmarnowanego życia w szkole. Nie mówię, że niczego się w szkole nie nauczyłam, ale chyba jak każdy polski uczeń przerabiałam 15 przedmiotów, z czego połowa była odbębniana, prowadzona nieciekawie lub wcale nie prowadzona, bezsensowne zastępstwa byle tylko klasy nie zwolnić z lekcji i tym podobne to zmora mojego pierwszego roku w liceum w Polsce.

4. Za remontami, tutaj żyje dosłownie w środku nieczego, co am swoje minusy, ale jest tez trochę plusów np.  w postaci braku remontów, korków itd

5. Dojazd do szkoły - co prawda dość mocno łączy się to z punktem 1. jednak tutaj muszę zejść kilkadziesiąt schodów, ze trzy razy skręcić, przejść dwa korytarze i jestem w szkole. 

6. Monokulturowość. Co prawda w Polsce, szczególnie w dużych miastach zaczyna przybywać studentów z innych krajów, jednak w szkołach zazwyczaj liczba ta ogranicza sie do 1 lub 2 osób innej narodowości. Tutaj spotyka się na prawdę kilka kultur (nie tylko europejskich) i jest to na prawdę ciekawe doświadczenie.

Do usłyszenia
W

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz