piątek, 30 sierpnia 2013

Żegnaj Poznaniu i o silnej woli

Jako, że poniedziałek zbliża się coraz większymi krokami staram się nacieszyć Poznaniem, przyjaciółmi i... piekarnikiem :) Jako, że jestem typowym łakomczuchem, który wiecznie ma na coś ochotę, co najczęściej jest nie tym co akurat mam - jest to drożdżowe zaraz po upieczeniu kruchej tarty lub napakowane owocami gdy wyjmuję jakieś rustykalne ciasto.
Spędzam też ostatnie wieczory z rodzina lub moimi najlepszymi przyjaciółkami - co jest jednoznaczne z wielkim obżarstwem. Otrzymałam też od nich tajnie zaklejoną kopertę z nakazem otworzenia jej dopiero w Anglii, co jest dla mnie nie lada wyczynem jako, że należę do osób, dla których oczekiwanie jest synonimem katorgi! Chociaż na razie znajduje resztki samozaparcia i nie otwieram. Chodzę też do kina (w gruncie rzeczy nie wiem dlaczego, ponieważ w przeciągu ostatnich 2 tygodni wyrobiłam moją trzy letnią normę). I jak zwykle staram sie nie popadać w rutynę co oznacza, że obejrzałam  "1D This is us." oraz nagranie baletu Alicji w krainie czarów z Londyńskiej Opery Królewskiej. Różnorodność musi być!

Odliczanie dni powoli zamieniło się w odliczanie godzin co z jednej strony koszmarnie mnie przeraża, a z drugiej strony wreszcie chcę już się tam znaleźć, żeby zamiast tryliona wyobrażeń wreszcie doświadczyć czegoś niekoniecznie w sennych marzeniach :) I tak optymistycznie chciałabym na dziś zakończyć i mam nadzieję, że następny wpis będzie pisany już w innym kraju :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz